Skazany na Windowsa

Dziś sobota … czas wolny od pracy zawodowej. W mojej głowie ułożony już harmonogram dnia: rano zakupy, później kaweczka z żoną, w godzinach 11:05  – 11:55 obejrzeć transmisję z konferencji Blog Forum Gdańsk, na której moja koleżanka Ula Łupińska (Pani Korektor) będzie opowiadała o dzieleniu się wiedzą w internecie. Brzmi idealnie, prawda?

Włączam komputer

Wybija godzina 11:05 – włączam komputer. System Windows przywitał mnie wspaniałym ekranem logowania – w pośpiechu więc wpisuję swoje hasełko i biegnę na stronę Blog Forum Gdańsk, na kórej jest transmisja live. W pewnym momencie mój system operacyjny wyświetla mi radnosny alert: „O godzinie 11:22 został zaplanowany restart Twojego komputera w celu dokończenia instalacji aktualizacji„. Myślę sobie – fuck, nie teraz. Właśnie zaczyna przemawiać Ula. Z pośpiechem szukam opcji, by kliknąć Anuluj. Ku mojemu zdziwieniu nie ma przycisku Anuluj. Widzę dalszą część komunikatu: „Kliknij OK, aby wykonać restart teraz, bądź przycisk Zaplanuj aby wykonać restart o 11:22„. Świetnie! Mój system operacyjny wie lepiej, kiedy zainstalować aktualizacje. Nikt mnie nie pytał o zdanie! Przecież to on jest władcą mojego komputera i przestrzeni wirtualnej!

Windows moim władcą

Ze spuszczoną głową i grymasem na twarzy godzę się na restart o godzinie 11:22. Myślę sobie, mam szybki komputer, dysk SSD, więc restart potrwa maksmyalnie 2 minuty i wracam do oglądania transmisji. Wybija godzina W – mój komputer zaczyna wykonywać restart. Siedzę… Czekam…

Czekam …

Czekam …

Jest nowy komunikat: „Przetwarzanie aktualizacji. Trochę to potrwa!” Już po komunikacie widzę, że wpadłem jak śliwka w kompot. Precyzyjne określenie czasu: „Trochę to potrwa” daje mi do myślenia. Nie będzie to prosty restart, tylko jakaś arcyważna aktualizacja, bez której mój system operacyjny umrze – niczym reanimacja trupa. Czytam dalej: „Komputer zostanie uruchomiony ponownie kilka razy„. Z frustracją krzyczę: Jak to kilka razy? Nikt mnie wcześniej o tym nie informował. Ehhh, Windows. Czekam….

Czekam…

(15 minut później)

Czekam…

Godzina 11:50 – właśnie kończy się wykład Uli, a ja wciąż czekam. W końcu widzę progress… 100%, ostatni restart i mój nowy system operacyjny wita mnie standardowym ekranem logowania. Wpisuję hasło i co widzę?

Ciemność, widzę ciemność

Czarne tło, na którym jest napis Witaj! Cieszę się, że programiści Microsoft wykazali się empatią i przynajmniej grzecznie chcą się ze mną przywitać. Z uśmiechem na twarzy odpowiadam do swego monitora: Witaj! Już jesteś cały i zdrowyPo czym on odpowiada: „Zaktualizowaliśmy Twój komputer„. Ja odpowiadam: „Dziękuję bardzo„. Wymieniliśmy ze sobą grzeczności, więc czas uderzyć z grubej rury. System komunikuje mi: „Trwa przygotowanie! Zaczynamy!„. Podciągam rękawy i myślę sobie – no dobra – do dzieła. Niestety, przygotowanie trwało kolejne 5 minut. Poziom mojej frustracji sięgnął zenitu! Jest godzina 11:55. W końcu mogę zacząć korzystać ze swego komputera. Wykład się już dawno skończył. Niemniej jednak cała ta sytuacja zmusiła mnie do napisania tego posta 🙂

Morał z tej bajki

Będąc architektem aplikacji – nigdy, przenigdy nie będę skazywał swoich użytkowników na tego typu zdarzenia. To użytkownik powinien panować nad swoją maszyną, nie odwrotnie!

About the author

piotr.filipowicz

View all posts